Jestem w połowie i zabawa się skończyła bo promotora musiałem wybrać i trzeba pracę pisać i się jeszcze potem o okolicach lipca obronić

Czasy studiów się przypominają, kiedy się było młodym i pięknym i bez zobowiązań - do dziś wspominam czasy kiedy byłem bez zobowiązań i w wakacje ratownikiem w Ustroniu Morskim (przez 4 sezony) ....
Ale mam filozoficzne przemyślenia dotyczące obecnych studiów: w grupie mniej więcej patrząc na wiek jest nas pół na pół. Połowa to moje pokolenie tj. pamiętające komunę i kolejki za papierem toaletowym, druga połowa to Ci co nie znają świata bez wi-fi i iphonów w okolicy.
I wiecie co? Świetnie się dogadujemy. Bez kompleksów, im brakuje trochę doświadczenia, nam pewnie jakiegoś otwarcia na świat. Bardzo to pouczające i cenne. Dla mnie więcej warte niż ten papier co uczelnia da.
ps. można mnie skasować bo to już ponad 2 lata jak... głowa nie bolała

